17 marca 2012

11 najciekawszych muzycznych interpretacji uszyma Miłosza Górniaka

Już od dłuższego czasu nosiłem się z zamiarem rozpisania tego tematu, jednak czas i niezdecydowanie odwlekały publikację. Pragnąłem stworzyć w pełni subiektywną listę 11 najciekawszych i najbardziej osobistych coverów w historii muzyki. Każda, ale to każda piosenka w mniejszym bądź większym stopniu stanowi swego rodzaju autobiograficzną pocztówkę autora tego postu. Przecież nic tak bardzo jak muzyka, oraz książki które mamy na regałach nie opisze nas samych. Mam nadzieję, że uda mi się zabrać was w emocjonalną karuzelę dobrej muzyki, lepszych tekstów i ciekawej lekcji historii.


Knockin' on Heaven's Door

Piosenkę w oryginale napisał Bob Dylan. Znalazła się na płycie „Pat Garrett & Billy the Kid” z 1973 ze ścieżką dźwiękową do filmu o tym samym tytule, w którym pojawił się również sam Dylan w epizodycznej rólce. Według wypowiedzi piosenkarza, „Knockin' on Heaven's Door” została napisana specjalnie do ujmującej sceny w filmie, w której postrzelony szeryf miasta umiera nad rzeką w ramionach swojej żony. Mówi się także, że może być osobistą pocztówką artysty. Przerabiało ją całe mnóstwo kapel, począwszy od Guns N' Roses, Avril Lavigne , Erica Claptona, U2, a skończywszy na Sisters of Mercy. I choć pewnie wszyscy napiszą, powiedzą, wykrzyczą, że najlepiej nagrali to Guns N' Roses, to powiem, że nic z tego! A żeby się o tym przekonać, zapraszam do przesłuchania wersji Michaela Kamena z cudownym głosem Randy Crawford w tle. Piosenka pochodzi z albumu „Lethal Weapon 2” będącym soundtrackiem do filmu o tym samym tytule.  


Warto również przesłuchać polskojęzyczną interpretację „Knockin' on Heaven's Door” w tłumaczeniu Andrzeja Jakubowicza i Michała Kłobukowskiego. Piosenka znajduje się na płycie Martyny Jakubowicz „Tylko Dylan”, stanowiącej hołd dla amerykańskiego kompozytora.



Biały miś

Najkrócej mówiąc – piosenka kultowa. Jej genezą jest pełnienie służby wojskowej w olsztyńskie jednostce przez podchorążego Mirosława Górskiego w latach 70. W rozłące z rodziną, napisał on kawałek, którego refren znany jest do dziś. Utwór miał być wyrazem miłości Górskiego do jego żony Marii oraz ich dziecka. Tytułowym „białym misiem” okazuje się być Andrzej – syn, którego tak nazywano ze względu, że miał wręcz białe włosy. Byliśmy wtedy małżeństwem z dwuletnim stażem i małym synkiem Andrzejem. To właśnie nasz syn jest tytułowym „Białym Misiem" - miał włosy białe jak mleko - wspomina Maria Górska. Piosenkę po raz pierwszy zagrano w marcu 1970 w specjalnym koncercie na świetlicy wojskowej, dedykowaną Marii. Po odbyciu służby, Mirosław Górski grał w kapeli Dowcipnisie oraz Dobosze, w których repertuarze znalazł się między innymi „Biały miś”. Po rozpadzie zespołów, piosenka odeszła w zapomnienie i dopiero w latach 90. przypomniał o niej discopolowy zespół Top One. Znów stała się szlagierem podbijając listy przebojów. Niestety z biegiem lat stylistyka discopolo odeszła do lamusa, przez co „Biały miś” został zupełnie niesłusznie sklasyfikowany jako niepoprawny kicz i tandeta. Tekst utworu jest jednak na tyle słynny, że po dzień dzisiejszy nadal jest to najchętniej odgrywana piosenka na dancingach czy weselach. W 2004 roku Tymon Tymański z zespołem The Transistors odświeżyli brzmienie „Białego misia”, nagrywając piosenkę na potrzeby filmu Wojciecha Smarzowskiego „Wesele”. Utwór raz jeszcze nabrał prawdziwego, nostalgicznego wymiaru.


Paranoid

Historia piosenki „Paranoid” jest nieco zaskakująca. Po świetnie przyjętym się pierwszym albumie, Ozzy Osbourne wraz ze swoim zespołem Black Sabbath nosili się z zamiarem wydania drugiej płyty „War Pigs”. Producent krążka poprosił jednak zespół, aby napisali jeszcze jeden – niedługi – utwór, będący uzupełnieniem materiału. I dokładnie w ten sposób powstała jedna z najkrótszych a tym samym jedna z najsłynniejszych wizytówek Black Sabbath. „Paranoid” napisał się w zasadzie sam – można by rzec, na kolenie. Piosenka stała się w konsekwencji singlem promujący najnowszy album Brytyjczyków. Tuż przed wydaniem zmieniono jednak nazwę płyty. „War Pigs” rzucał skojarzenia z wojną, która toczyła się wówczas w Wietnamie, co nie spodobało się wytwórni. I takim oto sposobem powstał album „Paranoid”, który w 2003 roku został sklasyfikowany na 130. miejscu listy 500 albumów wszech czasów wg magazynu Rolling Stone. Ciekawe światło na piosenkę Osbourne rzucił Peter Steel z Type O Negative. Z nieco lekkiej, rytmicznej i melodyjnej piosenki, zaaranżował przejmujący utwór akcentując tym samym ponury tekst piosenki:

Potrzebuję kogoś kto pokaże mi
Rzeczy, w życiu, których ja nie widzę
Nie mogę zobaczyć rzeczy, które by mnie uszczęśliwiły
Muszę być ślepy


Love Will Tear Us Apart

„Miłość nas rozdzieli” napisał wokalista nowofalowego zespołu Joy Division, Ian Curtis. Artysta opisał w swojej piosence miłosne rozterki, które przeżywał. 25 sierpnia 1975 roku Ian ożenił się z Deborah Woodruff. Tworzyli burzliwą parę. Z biegiem lat ich związek wpadł z monotematyczną koleinę: gdy rutyna boleśnie kąsa, a ambicje są małe-  niechęć się zwiększa, lecz emocje nie wzrastają. A my coraz bardziej się oddalamy, idąc innymi drogami  - śpiewa w swoim najsłynniejszym kawałku Curtis. Coraz częstsze kłótnie i romans wokalisty z poznaną na koncercie w Brukseli Annik Honore sprawiły, że małżeństwo miało się rozwieść. I owszem – para rozstała się, jednak nie na skutek prawomocnego postanowienia Sądu, lecz przez samobójstwo Curtisa 18 maja 1980 roku. Napis „Love will tear us apart” został wyryty na nagrobku Curtisa, na prośbę jego żony. Przeróbki jednej z najlepszych piosenek w dorobku zespołu podjęło się wiele kapel: Nouvelle Vague, José Gonzáleza, New Order, Bono czy nawet The Cure. W konsekwencji najciekawiej zaaranżowała ją Susanna Wallumrød, tworząc przenikliwy balladę o wielkiej miłości.


Johnny B. Goode

Któż z nas nie zna tej piosenki? „Johnny B. Goode” to po dziś dzień najlepszy gitarowy kawałek wszech czasów. Magazyn Rolling Stone napisał o nim tak: To, co kryje się za nutami rockandrolla, to pragnienie, wściekłość, rozpacz, a także radość czy euforia. Rock już od pół wieku jest głosem wolności i niezależności. Dźwięk gitary wciąż potrafi nas wyzwalać. I owszem – Chuck Berry nas naprawdę wyzwolił swoim przebojem! Piosenka powstała pierwotnie w 1955, lecz wydano ją dopiero na cztery trzy później na albumie „Chuck Berry Is on Top”. Utwór można zinterpretować jako autobiograficzny komentarz wokalisty – opowiada typową historie american dream, biedny wieśniak staje się gwiazdą dzięki ciężkiej pracy oraz nieprzeciętnym umiejętnością gry na gitarze. Berry śpiewa Johnny B. Goode (co w polskim tłumaczeniu znaczy Johny, bądź dobrym – w znaczeniu posiadanych umiejętności oraz kultury) - Goode Avenue w St. Louis jest miejscem urodzenia Chucka Berry’ego. W następnych latach powstała kontynuacja przeboju – „Bye Bye Johnny”. „Johnny B. Goode” to ponadczasowa piosenka, którą w następnych latach wykorzystywało mnóstwo wokalistów i kapel - AC/DC, Aerosmith, The Beatles, Elton John, Elvis Presley, Jimi Hendrix, Sex Pistols, Jerry Lee Lewis, Judas Priest. Warto przypomnieć także roztańczoną scenę z filmu „Powrót do przyszłości”, w której Marty McFly wykonuje ją na balu w roku 1955. Jeden z muzyków - Marvin Barry - dzwoni wtenczas do swojego kuzyna Chucka Berry'ego mówiąc: Pamiętasz te nowe brzmienia, których szukałeś? Słuchaj więc tego! – i kieruje słuchawkę na scenę. Zerknijmy zatem raz jeszcze jak Marty McFly grany przez Michaela J. Foxa zarzyna swoją wiśniową gitarę.


Odchodząc

Podczas koncertu CZAQU w Krakowie udało mi się zamienić z basistą koszulkami ;-)
O jednym z najbardziej przejmujących piosenek Republiki, Grzegorz Ciechowski wspominał: Traktuję ten utwór jako jedną z tych ostatecznych piosenek. Takich, które ogarniają nas, wciągają w siebie... Strasznie mnie ten tekst przytrzymał. Napisałem chyba z osiem różnych wersji, jedna głupsza od drugiej. To są takie krótkie formy, w których musisz zawrzeć całą opowieść. Mało tego: jeszcze dołożyć w refrenie coś, co tę opowieść kwituje. Tak że formalnie było to  strasznie trudne. Myślałem, że zwariuję. I choć „Odchodząc” nie specjalnie pasuje w stylistykę pierwszych płyt zespołu, dla mnie wciąż jest to jedna z najlepszych piosenek o nieszczęśliwej miłości. Nie tylko pod względem muzycznym, lecz przede wszystkim tekstowym. Jestem lżejszy od fotografii,  z których będziesz mnie teraz wycinać. Będę milczał i tak jestem martwy - to chyba najciekawsza metafora  rozstania i w konsekwencji samotności. W 2008 roku na łamach Festiwalu Twórczości Niezapomnianych Artystów Polskich „PEJZAŻ BEZ CIEBIE” wspominano twórczość Grzegorza Ciechowskiego. Jego piosenki śpiewali między innymi Raz Dwa Trzy, Hey, Kobranocka, Justyna Steczkowska, Ryszard Rynkowski czy Wojciech Waglewski. Laureatem okazał się jednak toruński zespół Czaqu, który wg mnie jest jednym z najbardziej obiecujących na polskiej sceny rockowej. Grzegorz Walczak wraz ze swoją kapelą zinterpretowali piosenkę „Odchodząc” nadając jej zupełnie nowy, świeży wymiar.


Disintegration

„Disintegration” to ósmy album brytyjskiego zespołu The Cure i najprawdopodobniej moja ulubiona płyta kapeli. Pełna dobrych tekstów i jeszcze lepszej niż w poprzednich krążkach muzyki. W zasadzie to wg mnie jedna z najciekawszych płyt na jesień, ale o tym – jesienią, w odrębnym poście. Cover „Disintegration” pojawił się w wydanym w 2008 roku albumie „Perfect As Cats”, stanowiącym tribjut dla muzycznej działalności The Cure. Ilustracja zespołu Lewis and Clark to niezwykle interesująca, łamiąca serca, no i bezsprzecznie najciekawsza interpretacja jednej z kultowych piosenek Brytyjczyków. Niektórzy nawet powiedzą, że lepsza niż oryginał...


Will You Still Love Me Tomorrow?

Piosenka nieśmiertelna grupy The Shirelles, znana również pod tytułem „Will You Love Me Tomorrow?”. Biorąc pod uwagę liczbę wykonawców, jest to chyba jeden z najchętniej coverowanych kawałków w historii muzyki. Jego przeróbką zajęło się przeszło 60 wokalistów i zespołów, w tym takie sławy jak: Brenda Lee, Ben E. King, Cher, Elton John, Neil Diamond, The Bee Gees, U2, czy Amy Winehouse, która pomimo innych słynnych nazwisk, jest moją faworytką. „Współczesna Janis Joplin” wycisnęła z niej wszystko, co najlepsze, tworząc interesującą, soulową próbę zmierzenia się z historią. 


Roadhouse Blues

Klimatyczna, blusowo – rockowa piosenka The Doors. Stanowiła pierwszy singiel piątego albumu kapeli Jima Morrisona pt. „Morrison Hotel”. Ponoć genezą płyty był przydrożny motel, który ujrzeli artyści, i który zresztą pojawił się na froncie okładki albumu. Jeśli chodzi o mnie - najprawdopodobniej najfajniejsza piosenka Dorsów, podobnie zresztą jak sam album zawieszony w balladowo - miłosnej toni. W 1989 roku pojawił się film „Wykidajło”, w którym obok Patricka Swayze pojawił się Jeffa Healey’a i jego kapela. Na potrzeby produkcji zagrali właśnie „Roadhouse Blues”, który jak dla mnie połyka dzięki gitarowym riffom sam oryginał, choć zatwardziali fani Morrisona najchętniej ukręciliby mi za te stwierdzenie łeb.


Umbrella

Ten kawałek musiał się tutaj pojawić i bynajmniej nie dlatego, że w 2007 roku królował niemalże na każdej drugorzędnej dyskotece. W zasadzie powinny się tutaj znaleźć obie płyty zespołu, ale ich ewenement jest godny poświęcenia osobnego tematu. The Baseballs, bo o nich mowa, to prawdziwy przewrót jeśli chodzi o muzykę. Niemiecki cover band przenosi na swój rock and rollowy grunt często kiczowate, aczkolwiek będący na topie piosenki rodem z MTV. Mamy więc przeróbki takich kawałków jak „Chasing Cars” Snow Patrol, „Pokerface” Lady Gagi,  „Candy Shop” 50 Centa, „Hot and Cold” Katy Perry  czy w końcu „Umbrella” Rihanny. Kapitalna rzecz do posłuchania jeśli mamy spaprany gównianym dniem nastrój.


PS. Ciekawy cover tej piosenki podjął się również włoska kapela Vanilla Sky i to nie tylko pod względem muzycznym. Zresztą, zobaczcie sami:



Pumped Up Kicks

Foster the People zasiniał na rynku muzycznym dzięki pierwszemu singlowi „Pumped Up Kicks”, który był nominowany do nagrody Grammy w kategorii Najlepszy występ popowy w duecie/grupie. "Pumped up Kicks" to w swojej syntezatorowej, popowo - rockowej prostocie piosenka zaiste genialna! Bardzo melodyjna, wpadająca w ucho, tętniąca szalonym, wakacyjnym klimatem imprez do rana. Jak dla mnie stająca się żywą legendą amerykańskiego indie rocka. Obawiam się jednak, że zespół okaże się gwiazdą jednej płyty, żeby nie powiedzieć - jednej piosenki. Cover jednej z najprzyjemniejszych piosenek ostatnich lat nagrał zespół Carmin specjalnie dla Billboard.com - amerykańskiej listy przebojów. Nick Noonan i Amy Heideman stworzyli coś iście świeżego, jednocześnie zachowując ducha oryginału.

A WY? Macie jakieś ulubione covery?

5 komentarzy:

  1. Podobają mi się muzyczne interpretacje 'uszami" Miłosza Górniaka ;] Florka

    OdpowiedzUsuń
  2. moje dwa typy na covery to "careless whisper" by seether, piosenka która przypomina mi pewną osobę, szaleństwo, beztroskę i karaoke. http://www.youtube.com/watch?v=1jeWOfhM_RU
    oraz popularna kiedyś piosenka w trochę innej moim zdaniem ciekawszej aranżacji "beautiful" by him http://www.youtube.com/watch?v=wStG1xBSIHs
    J.J.

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo się cieszę, że temat się podoba. W przyszłości planuję 11 kolejnych najlepszych coverów uszami Miłosza Górniaka ;-)

    --

    J.J. to mnie zaskoczyłeś z tym "Beautiful" HIMa!!! Ja byłem święcie przekonany, że to ich kawałek. Kto zatem śpiewa to w oryginale?

    --

    Korzystając z okazji chciałbym napisać, że przez przypadek wkleiłem zły link do KNOCKIN' ON HEAVENS DOOR. Chodziło mi o przeróbkę Michaela Kamena z głosem Randy Crawford w tle, a nie bezpośrednio o jej piosenkę. Już poprawione - zachęcam do ponownego przesłuchania.

    OdpowiedzUsuń
  4. http://www.youtube.com/watch?v=jK44bhyE0mk
    Florka

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo, bardzo ładna "Ambrela" Floriko ;-) A znasz może "Cukierkową dziewczynę" The Cure ustami Buddy'ego (Album "Perfect As Cats")? Jeśli nie to polecam!!! Tylko niestety na jutubie ani nigdzie indziej w sieci nie mogę tego znaleźć. Podaj mi majla to Ci wyślę empe3 ;-)

    OdpowiedzUsuń