23 kwietnia 2012

Dirty Dancing - historia prawdziwa


11 kwiecień 2012 roku - Władysławowo. Okres ciszy przed burzą. Tuż przed 53 urodzinami Roberta Smitha, przed odejściem Artura Rojka z Myslovitz, przed setną rocznicą zatonięcia Titanica, przed druzgoczącą porażką Polaków na EURO, przed wiszącymi nisko w powietrzu zmianami obyczajowymi. 11 kwiecień 2012 roku - moje urodziny... 
 
Ocean lekko i spokojnie kołysał się w objęciach rozczochranych od wiatru fal. 
Powoli, centymetr po centymetrze przypływ zalewał plażę.

Mew samotnie spacerował nad brzegiem...

 ...by w końcu wzbić się i odlecieć w poszukiwaniu szczęścia gdzie indziej.

Wybudowany kilka godzin temu zamek z piasku świecił pustkami.
Nikogo nie zapraszał już do zabawy.

 Idealne popołudnie na spacer.

Idealny spacer na dzisiejsze popołudnie.

 Chwileczkę...

 Mru, mru ;-)

Hej, Bejbi?

Mówisz do mnie?

Tak. Nie każ mi na siebie długo czekać.

Nie mogłabym.

Doprawdy?

Gotów?

Zatańczmy!

Kic, kic, kic...

Śmiało!

Ufff....

No dalej!

WYŻEJ!!

JUŻ PRAWIE!!!

JESZCZE TROSZECZKĘ!!!!

JOHNY, JA LECĘ!!!!!

Piąteczka.

- Oh, Bejbi...
- Oh, Johny...

6 komentarzy:

  1. Dziękujemy (NIE)anonimowej czytelniczce za komentarz! :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Prawie jak Patrick Swayze,
    Prawie jak Jennifer Grey,
    Prawie jak Dirty Dancing ;-)

    OdpowiedzUsuń
  3. W tym wypadku gra raczej Eric Carmen - Hungry Eyes ;-)

    http://www.youtube.com/watch?v=rI4fzajz3Ok

    OdpowiedzUsuń