04 maja 2015

NIBYMIŁOŚĆ

Dirty Dancing (1987)


Nie ma miłości. Przykro mi. Miłość nie istnieje. Miłość to fantazja. Albo raczej, usprawiedliwiony egoizm. Nie można przecież kogoś kochać bezwarunkowo, czy po prostu tak po prostu. Zawsze kocha się za coś. Można się kimś na chwile zaczarować, owszem. Ale niestety można się równie dobrze oczarować każdą materialną rzeczą, którą niedawno nabyliśmy. Czy będą to nowe buty, nowy płaszcz, torebka, rolki, narty, telewizor, laptop, czy cokolwiek innego. Brzmi strasznie wiem, ale uwierzcie, nawet najnowsze porsche za 300 tysięcy po pewnym czasie się znudzi tak samo, jak wybrakowany złom. Bo, że, ponieważ kocha się kogoś nie za to, kim jest, jaki jest, co robi, lecz za to, jak SAMI czujemy się będąc przy nim. Bo to nie prawda, że kocha się za nic, zwyczajnie, bezpłatnie bądź w gratisie. Kocha się za to, bo po prostu świetnie przebywa nam się w towarzystwie tej konkretnej osoby i chcielibyśmy, żeby tak było jak najdłużej, ale nie tak z miłości, tylko tak z czystego egoizmu, z tej nibymiłości. Niby nic prostszego… Ale mówią, że jakoś ciężko znaleźć… Że Atlantyda uczuć… Że, że, że…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz